Bez tytułu
Komentarze: 0
z ostatnich wydarzen okolorandkwych, ktore do zludzenia przypominaja randke (tym slowem okresla sie metode leczenia 2woch osobniqw plci przeciwnej cierpiacych na samotnosc) to wczorajsze bylo niczym powiesc sentymentalna, dostepna w kazdym kiosq ruchu jako love story. zachowujac szablon naszych spotkan wybralismy sie do -
jak to mowia amerykanie - pubu, tam przypomnialam sobie jak smaqje warka z qfla. bylo duzo miejsca na lawce, na ktorej siedzialam. nieznajomym trafem on usiadl na innej.. jednak po nieustannych narzekaniach na moj ciezki sluch usiadl kolo mnie. to musiala byc warka strong, bo po zazyciu pewnej dawki nawet mnie dotknal. oczywiscie czescia ciala gdzie spoczywala jego reka byla prawa strona moich ud. rozmowa krecila sie woql tematu wyjsciowego - szkoly, zachowujac monotonnosc tego zwiazq
przejdzmy dalej
po skonsumowaniu napoju alkoholowego i skonczonej paczce papierosow wychodzac on nagle dziwnie zaczal sie spieszyc i ani sie obejrzalam zostalam sama w srodq podczas gdy on juz czekal nazwenatrz. zawsze narzekalam na jego szybkosc uzywania konczyn dolnych, ale tym razem wygladala to jak ucieczka - albo przede mna (?), albo przed banda dzentelmenow noszocych spodnie: w kroq 3cm od gleby, popularnie zwanych sk8tami. po wyjsciu oboje stwierdzilismy dajacej sie poczuc niskosc temperatury panujacej na dworze w zwiazq z czym szybkim krokiem udalismy sie do mnie.
o dziwo moja mama nie wywiesila zadnego transparentu przed drzwiami dla swojego (doniedawna myslalam ze MOJEGO) chlopaka, co dalo sie zauwazyc po idealnie wysprzatanym mieszkaniu. siedzac u mnie pilismy kole w rytmach (na zmiane) wszystkim znanego radia planeta oraz czegos z rodziny rocka: limp bizkit. moj kochany wieczniemilczacy chlopak sluchal pol godziny o moich przygodach w sklepie. myslalam ze zasnie na miejscu, jednakze zafascynowany moja opowiescia zamykal powoli oczy siedzac w fotelu. linia dramaturgiczna tej powiesci byla tak skomplikowana ze w penym momencie roznica pokoleniowa sprawila, ze niewiedzialam o co chodzi.
zeby dopelnic wieszczor konieczny byl pocalunek, ktory przerwala moja matka wolajac i pukajac do drzwi. chwila krepujacej ciszy sprawila, ze moj chlopak w koncu sie odezwal poruszajac ciekawa i drazaca sie w rytmach techno konwersacje na temat: czy nie uwazasz ze ta warka byla slodka? w poswieceniu udajac zaangazowanie przyznalam mu racje, po czym spogladajac na zegarek zaproponowalam krotki spacer w celu splenia okreslonej w bialym papierq ilosci nikotyny.
do widzenia!
zwrocil sie grzecznie do moich rodzicow kierujac swoj wzrok w strone mojej matki... .
Dodaj komentarz